sobota, 19 kwietnia 2014

Pierwszy dzień szkoły.

Już od samego rana bardzo się denerwowałam. Motyle i dinozaury w brzuchu dawały o sobie znać, czułam się bardzo źle. Chociaż to chyba typowe, w końcu to pierwszy dzień w nowej szkole.
Myśli wybrane:
"Ach, będzie wspaniale, poznam mnóstwo nowych, wspaniałych ludzi, z którymi będę chodzić na piwo!"
"Będzie niesamowicie, w szkole, która ma z 500 uczniów, na pewno znajdę kogoś fajnego."
"No i będą przystojni faceci. Nie to co w mojej szkole."
"Jakby co, zawsze mogę się pocieszyć, że nie będzie gorzej niż w gimbazie."
Jak bardzo się myliłam.
Jadąc metrem, uważnie się rozglądałam i wypatrywałam ubranych na galowo uczniów. Może z kimś będę w klasie?
Przy jednych drzwiach stała dość dziwna para: chłopak miał ze 2 m, a dziewczyna z 1,50m. Cały czas się obściskiwali i ślinili sobie twarze. No cholery można dostać. Czy oni wszyscy wstydu nie mają? Dlaczego ja muszę na to patrzeć w przestrzeni publicznej? Tuż obok mnie stał chłopak przypominający Johna Lennona. A właściwie jego brzydszy odpowiednik. Trwał w dość dziwnej pozie i wymachiwał czarną grzywą, aż mu okulary podskakiwały na nosie (miał słuchawki, więc zachowanie wyjaśnione). Raz przygrzmocił jakiejś kobiecie głową w torebkę. Ok, to było zabawne.
Dalej stała jakaś koszmarnie chuda dziewczyna w tak krótkiej spódnicy, że pewien starszy pan ciągle upuszczał parasolkę, aby musiała się schylać. Z góry założyłam dość mały iloraz inteligencji, bo zorientowała się dopiero za 7 razem, o co chodzi.
Od widoku Lennona zaczęły boleć mnie oczy, więc włożyłam w uszy słuchawki, odwróciłam się twarzą do drzwi metra. Goodsmack* zawsze mnie uspokaja.
Kiedy pociąg zatrzymał się na właściwej stacji, zaczekałam, aż parka wyjdzie i ruszyłam za nimi. Nie byłam w liceum na dniu otwartym. Właściwie odwiedziłam je raz, kiedy musiałam donosić jakieś zdjęcia czy coś do sekretariatu. W zasadzie nie byłam pewna, czy dobrze idę, jednak po kilku minutach marszu zza zakrętu wyłonił się budynek szkolny. Farba odłaziła, mnóstwo cegieł to tu to tam, wulgaryzmy w dziwnych miejscach, wyznania polityczne.
"Tak, to moje LO!" uznałam, i otarłam ukradkiem łzę.
Przed drzwiami stały tabuny uczniów. Wszyscy wyglądali dość staro i podejrzanie radośnie, więc zaczęłam się przeciskać do drzwi. W korytarzu stała drobna nauczycielka z kartką z napisem: KLASA 1A, podskakiwała na jednej nodze, kartka majtała się w jedną i drugą, teczki leciały a włosy się rozwiewały. Podeszłam do niej i grzecznie się przywitałam. Spojrzała na mnie:
- Czy ja cię znam?
- Yyy, raczej nie.
- To co tu robisz? - spytała odgarniając proste jak druty włosy z czoła.
- Przybywam na egzekucję, dostałam zaproszenie i miejsce w loży - walnęłam.
- Aaa, nowa. Dołącz do tych tam. - Nawet się nie zdziwiła, machnęła ręką w kierunku nędznie wyglądającej młodzieży.
Hm.
Dwóch chłopaków i dziewczyna. Przedstawiłam się.
- Bronek. W sensie Bronisław, ale Bronek brzmi normalnie.
Taaa?
- Ja jestem Janek.
- Siema.
- A ja Beata.
Wszystkim uścisnęłam dłonie, i zaczęłam się im przyglądać. Jeden raczej chudy, drugi raczej gruby. I dziewczyna też gruba. Beata miała długie, wspaniałe włosy, drugą brodę i pięknie prezentującą się pod obcisłą koszulką oponkę. Bronek miał niesamowicie odstające uszy, a Janek wzrok psychopaty. Co jakiś czas nerwowo zaciskał pięści.
Gdzie ja trafiłam.



-----
Dobra, mam nadzieję, że pierwsza część wam się podobała. :)
Postaram się, aby reszta była lepsza, mam nadzieję, że ktokolwiek odwiedza tego bloga... Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz. Będzie mi miło.
Do poczytania!

Witam.

Hej!
Chciałabym na początku się przedstawić: używam nicka Othiara (taka elfka z Eragona) i jestem uczennicą pewnego warszawskiego LO. Jestem w 2 klasie, uwielbiam grać w koszykówkę (ale nie mam pojęcia o NBA) oraz patrzeć jak ludzie-parapety uważają, że szkolna codzienność do nich należy.
Na tym blogu mam zamiar przedstawić szarą, szkolną rzeczywistość w stanie lekko podkoloryzowanym i ukazanym w krzywym zwierciadle. Słowem, ma być zabawnie (mam nadzieję, że mamy podobne poczucie humoru, lubię od czasu do czasu rozbawić człowieka).
Chciałabym, żebyście się nie zawiedli, i aby wasze humorki się poprawiały po każdym kopniętym poście jaki chcę zaprezentować.
Nie wiem dlaczego, ale ten obrazek bardzo mnie bawi :)
Do poczytania!